Rekordowo wysoka oferta mieszkań wystawionych do sprzedaży przy relatywnie niskim, ale odbudowującym się popycie, wyhamowała wzrost cen. - Rynek się stabilizuje i mam nadzieję, że jego ożywienie będzie następować zgodnie z czynnikami fundamentalnymi, bez żadnych wahnięć w jedną czy drugą stronę, bo są one szkodliwe. Jeżeli jednak koalicja by się dogadała i program dopłat zostanie ogłoszony, to popyt ruszy natychmiast. Niezależnie od tego, czy program zostanie mocno okrojony, czy nie - ostrzega jeden z ekspertów. Ludzie ruszą na rynek z obawy przed uruchomieniem wzrostu cen, bo mają świeżo w pamięci skutki tzw. kredytu 2 proc.
Niższe zainteresowanie potencjalnych nabywców przyczyniło się do wyhamowania wzrostu średnich cen ofertowych mieszkań. Według firmy doradczej JLL, od początku roku sprzedano 30 tys. jednostek, czyli o 31 proc. mniej niż w tym samym okresie rok wcześniej. W największych sześciu miastach podaż nowych mieszkań wzrosła o 65 proc. w ujęciu rocznym, co zwiększyło ofertę mieszkań do 52 tys. lokali.
Ten trend potwierdzają też dane najnowszego kwartalnika Mieszkaniowego Otodom i Polityki Insight. Jak podkreślają jego autorzy, taki poziom dostępności ofert ostatni raz wystąpił dekadę temu, kiedy polski sektor nieruchomości wychodził z okresu spowolnienia.
Wyliczają, że obecnie do oferty trafia coraz więcej nowych lokali budowanych przez deweloperów oraz wystawianych do sprzedaży na rynku wtórnym. Równocześnie wielu potencjalnych nabywców wciąż wstrzymuje się z decyzją o zakupie mieszkania w oczekiwaniu na rozstrzygnięcie rządu co do wprowadzenia kolejnego programu dopłat do "kredytów na start". Niedobór popytu widać zwłaszcza na rynku wtórnym. Zwiększa się znacznie odsetek czekających na nabywców mieszkań z rynku wtórnego. W efekcie kupujący mają największy wybór mieszkań w dużych miastach od 2014 r., kiedy na polskim rynku nieruchomości kończył się okres spowolnienia.
- Wraz ze spowolnieniem sprzedaży i rosnącą ofertą wzrosty średnich cen wyhamowały do poziomu 0-2 proc. kwartalnie. Można zatem mówić o pewnej stabilizacji średnich cen ofertowych. Kluczowe znaczenie dla przyszłości rynku mają prognozowane spadki stóp procentowych oraz decyzje w sprawie nowego programu wsparcia kredytobiorców - ocenili z kolei eksperci JLL.
- Rynek się stabilizuje i mam nadzieję, że jego ożywienie będzie następować zgodnie z czynnikami fundamentalnymi, bez żadnych wahnięć w jedną czy drugą stronę, bo mam poczucie, że są one szkodliwe - mówi prof. Adam Czerniak z SGH, współautor Kwartalnika Mieszkaniowego.
Ważne będzie ostateczne rozstrzygnięcie, czy kontrowersyjny program dopłat do kredytów będzie wprowadzony, czy nie. Tymczasem mamy kolejne zamieszanie koalicyjne. Minister rozwoju Krzysztof Paszyk powiedział w środę w rozmowie z PAP, że udało się w tej sprawie osiągnąć kompromis. "Było trochę różnic i trwają ostatnie szlify przepisów w ustawach, które będą ten program wprowadzały" - poinformował w odpowiedzi na pytanie.
Na reakcję koalicjantów, którzy się sprzeciwiają dopłatom, nie trzeba było długo czekać.
"Nie widziałam żadnych nowych rozwiązań. Podtrzymuję stanowisko: nie dla dopłat dla deweloperów. Tak dla społecznego budownictwa" - skomentowała Katarzyna Pałczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej.